Metoda ABCD dotyczy planowania nie tylko w pracy, ale też w innych obszarach, bardziej osobistych jak np. domowych obowiązków lub nauki. Wspominałam już o niej wielokrotnie tutaj.
Określenie, że ratuje mi ona życie wydaje się może lekko przesadzone ale naprawdę od dawna działam głównie na niej. Jest prosta, łatwo ją zmodyfikować i dopasować do swoich potrzeb, ale przede wszystkim ułatwia codzienną organizację.
Wystarczy, że każdego dnia rozpiszesz rzeczy które musisz wykonać. Oznacz poszczególne czynności poniższymi literami:
A – te, które musisz wykonać;
B – te, które powinieneś wykonać, ale nie musisz;
C – te, które możesz, ale nie musisz wykonać;
D – te, które możesz zlecić komuś innemu.
Zawsze zaczynaj wykonywanie czynności od A i dopiero wtedy przechodź dalej. Nie rób niczego z kategorii B, C lub D, jeśli nie ukończyłeś A. W ten sposób zawsze będziesz miał wykonane te rzeczy, które są najważniejsze.
Brzmi prosto jednak pamiętaj, żeby dokładnie określić i przemyśleć wszystkie punkty. Jeśli źle je oznaczysz to później będą Ci rosły zaległości.
Metoda ABCD – jak ja rozumiem te punkty?
A – czyli wszystko to co jest dla mnie najpilniejsze danego dnia. Czasem są to rzeczy, które wcześniej odkładałam i przyszedł na nie czas. Nie zaczynam innych zadań bez wykonania tych. To może być coś prostego jak telefon do klienta lub poważniejsza i dłuższa sprawa jak spotkanie czy załatwienie spraw księgowych. Zaczynanie od takich spraw powoduje, że bardzo często przed południem mam już załatwione najpilniejsze rzeczy. Czuję się wtedy spokojna i mogę zająć się resztą.
B – czyli to co mam do wykonania danego dnia, ale wiem że nic się nie zawali jeśli tego nie zrobię. Warto pamiętać, że lepiej wykonywać te rzeczy na bieżąco bo przyjdzie czas kiedy B zmieni się na A i trochę nas przytłoczy. 🙂 Do tej kategorii najczęściej zaliczam takie sprawy jak przypomnienie klientowi o zbliżającej się płatności, telefon do kontrahenta z którym nie jestem umówiona lub uzupełnienie arkusza kalkulacyjnego. Każdy ma inne priorytety i sam wie najlepiej co jest dla niego najbardziej ważne.
C – ja to nazywam kategorią marzeń bo wpisuje tam rzeczy, które chciałabym zrobić ale rzadko mi się udaje. Szansa, że danego dnia je wykonam jest bliska zeru, ale warto je wpisywać. Czasem zdarzy mi się, że klient odwoła spotkanie lub będę miała więcej czasu i od razu wiem czym mogę się zająć.
D – czyli delegowanie. Zanim zaczęłam to robić wydawało mi się, że to najfajniejsza rzecz jaka jest. Ty zlecasz – inni robią. J W rzeczywistości jednak jest ona niezbędna i trudna. Współpracuję ze wspaniałymi ludźmi, którym ufam i wiem że są ekspertami w swojej branży. Zawsze jednak muszę dopilnować terminów i jakości wykonanego zadania. Ciężko mi też pogodzić się z faktem, że coś musze oddać komuś innemu bo przecież „ja to zrobię najlepiej”. Znacie to uczucie? 😀
Dodatkowo jako wypełnienie metody ABCD w codziennym życiu, nie ruszam się bez notatnika. Nie zapisuję zadań do zrobienia na kartce, ale mam notatnik i tam wszystko planuję. Pozwala mi to sprawdzić kilka rzeczy:
Po pierwsze mogę sprawdzić po np. miesiącu ile przeciętnie udaje mi się wykonać zadań i jakiego rodzaju.
Ile rzeczy deleguję i czy jest to wystarczająca ilość.
Jeśli się nie wyrabiam to mogę przeanalizować swoje działania i wiedzieć dlaczego tak się dzieje.
Dodatkowo w notatniku dzielę rzeczy do zrobienia na prywatne i zawodowe. Każda strona jest przeznaczona na coś innego co pomaga mi zachować porządek. Zapisuję tam również swoje przemyślenia i uwagi na każdy dzień, ale również robię plany i stawiam sobie cele miesięczne i kwartalne. Nie ma nic przyjemniejszego od wrócenia do poprzedniego miesiąca i stwierdzenia, że udało mi się osiągnąć wszystko co chciałam! 🙂
PS. Metoda ABCD nie zachęciła Cię do działania? Zajrzyj tutaj i popracuj nad swoją motywacją. 🙂